sobota, 9 marca 2013

Rozdział 10.


Caroline:



     Wróciłam do domu. Nie miałam ochoty dalej żyć. Nie miałam przyjaciół. Klaus odszedł. Nie miałam nikogo. Czułam się okropnie. Starałam się opanować łzy, ale jak to mi, przychodziło to z trudem. Postanowiłam sobie po prostu zapomnieć o tym co łączyło mnie i mieszańca. To nie było łatwe, ale musiałam się postarać.
     Moja mama spała, więc po cichu wzięłam prysznic i poszłam do mojego pokoju. Tam ubrałam na siebie piżamę i położyłam się do łóżka. Niestety nie mogłam zasnąć. Patrzyłam tylko w okno na księżyc, który był w pełni. Co jakiś czas z oka płynęła mi pojedyncza łza. Nadal nie wiedziałam, co takie zrobiłam, że Klaus mnie zostawił. No, może nie mnie, ale dlaczego wyjechał. Myślałam, że jestem dla niego choć trochę ważna.
     Kiedy poczułam się senna, odwróciłam się na bok i zasnęłam.



     Obudził mnie deszcz uderzający o ziemię. Z racji tego, że miałam bardzo wyczulony słuch, bardzo mi to przeszkadzało, dlatego ociężale podniosłam się z łóżka. Lało jak z cebra. Na mojej twarzy pojawił się grymas. Nienawidziłam takiej pogody, ale wtedy pasowała ona do mojego humoru.
      Po śniadaniu w postaci woreczka z krwią złapałam za telefon. Miałam jedną wiadomość. Od Bonnie. Wkurzyłam się jeszcze bardziej, lecz i także posmutniałam. Szybko przeczytałam.

     Caroline spotkajmy się dzisiaj w Grill'u o czwartej. Wiem, że jesteś na mnie zła, ale chcę ci powiedzieć tylko jedną rzecz. To bardzo ważne. 



    Zdziwiłam się. Co ona może ode mnie chcieć, pomyślałam. To było dziwne, ale nie widziałam przeszkód, aby tam pójść. Ubrałam na siebie czarne leginsy, buty na lekkim obcasie do kolan i różową bluzkę z rękawami do łokci. Pokreśliłam jeszcze oczy maskarą, wyprostowałam włosy zabrałam parasolkę i wyszłam. Miałam jeszcze parę godzin do spotkania z Bonnie, ale chciałam zahaczyć o parę sklepów, żeby porządnie odreagować.
    Szczerze tęskniłam za Klausem, ale także miałam do niego żal, o to, że mnie zostawił w tak trudnym momencie mojego życia.
     Wsiadłam do samochodu i ruszyłam przed siebie. Deszcz już ustał, lecz na zewnątrz było bardzo wilgotno. Kiedy zajechałam do centrum miasteczka od razu skierowałam się do mojego ulubionego sklepu. Wybrałam trzy pary butów, sukienkę i parę spodni.
     Po dosyć udanych zakupach pojechałam do Grill'a. Dochodziła czwarta, więc wolałam być na czas. Bonnie już czekała. Dosiadłam się do niej. Minę miała nieciekawą i zanim zdążyła coś powiedzieć podszedł do nas kelner, i zapytał czy coś zamawiamy. Wzięłam dla siebie kawę, a Bonnie szklankę mineralnej.
     Dziewczyna miała na sobie ciemną koszulkę i szerokie jeansy. Nieśmiało uśmiechnęła się do mnie.
-Jak się czujesz? - spytała z troską w głosie. Przewróciłam oczyma.
-Co chciałaś mi powiedzieć? - przeszłam do sedna. Chciałam mieć tę rozmowę za sobą. Bonnie oparła łokcie na stole i westchnęła.
-Musisz uważać na siebie. Do miasta wrócili pierwotni, ponoć chcą na nowo „pojednać” się z Klausem.
 Zrobiłam zdziwioną minę. Znowu przypomniał mi się Klaus...
-Skąd to wiesz?
-Damon spotkał wczoraj Rebekę. Pożywiała się.-odparła cicho i nie wiedziałam o co jej chodzi. Oczami wskazała na bar. Spojrzałam tam. Przy barze siedział Kol trzymając w ręku szklankę z alkoholem i uśmiechając się szyderczo. Przyglądał się mnie i Bonnie. Po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Czego on chce? - spytałam cicho. Bonnie spojrzała na mnie.
-Sama nie wiem, ale to bardzo dziwne, że nagle wszyscy chcą pogodzić się z Klausem. Niedawno chcieli go zabić. Poza tym Elijah też tu jest.
  To było strasznie dziwne. Czego oni chcieli od Klausa?
-Raczej to im nie wyjdzie. Klausa nie ma. Wyjechał – odrzekłam i spuściłam wzrok.
-Dokąd? - Bonnie szczerze się zszokowała.
-Nie wiem.
-Caroline.. przykro mi. Myślałam, że ty i on..
-To źle myślałaś. To znaczy.. ja też. Przeliczyłam się.
 Bonnie złapała mnie za rękę. Uśmiechnęła się.
-Nie jesteś na mnie wściekła? Przecież wybrałam go. Powinnaś mnie nienawidzić.
-Nie opowiadaj bzdur. Ta kłótnia była tylko nie potrzebnym zamieszaniem, a Damon zrobił z tego jak zwykle wielkie halo. - Bonnie uśmiechała się do mnie serdecznie co odwzajemniałam. Kol siedział do nas tyłem, ale byłam pewna, że podsłuchuje.
-Bonnie chcę żebyś wiedziała jedno. Mi na nim zależy, a to, że okazał się dupkiem i mnie zostawił, to druga sprawa. Ja sobie jakoś poradzę z tym, nie martw się.- powiedziałam po chwili ciszy, a Bonnie drugą ręką szarpnęła lekko moje kolano pod stołem. Zdziwiłam się, a ona zrobiła wielkie oczy.
-Caroline, cieszę się, że to sobie wyjaśniłyśmy. - nagle poczułam, jak pod stołem w moją rękę coś się wsuwa. Wiedziałam co to oznacza. Bonnie mi coś podała, ale nie pozwalała odrywać od siebie wzroku, żeby Kol cokolwiek zauważył. Złapałam mocno przedmiot i wsunęłam go do torebki. Kątem oka zerknęłam na to. Był to kołek z białego dębu..
     Zdziwiona spojrzałam na Bonnie. Uśmiechała się. Byłam skonfundowana, bo nie wiedziałam po jaką cholerę ona mi to daje. Zobaczyłam nagle jak Kol wstaje z krzesła i z obojętną miną opuszcza lokal. Bonnie widocznie się bała. Nie chciała aby cokolwiek zauważył.
     Przyjaciółka odczekała jeszcze parę sekund i szeptem zwróciła się do mnie.
-Trzymaj ten kołek zawsze przy sobie, dopóki pierwotni się nie wyniosą. Tak na wszelki wypadek.
-A dlaczego ja go muszę mieć? - byłam nadal zdziwiona.
-Damon, Stefan, Elena, Jer i ja mamy takie same. Musimy się czymś bronić.
-Ależ Bonnie, jeżeli zabijemy choć jednego pierwotnego, to pozostali nie spoczną póki nas wszystkich nie zabiją. - prawie krzyczałam, lecz Bonnie przyciszała mnie palcem.
-Dlatego jeżeli ktoś z nas będzie musiał zabić jednego z nich i to zrobi, nie będziemy mieli wyboru i będziemy musieli zabić pozostałych. - Spojrzałam na Bonnie jak na wariatkę. Skąd nagle wzięli taki pomysł? Skąd mają kołki z białego dębu? Czy tylko ja byłam niedoinformowana?
-Dobrze... Ale nie liczcie, że będę w stanie zabić któregoś z rodzeństwa Klausa.
-Miejmy nadzieję, że to nie będzie konieczne.
     Powoli wstałam. Pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam w zakłopotaniu z Grilll'a.

     Skierowałam się w stronę mojego auta i już miałam je tworzyć, kiedy ktoś złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. Wystraszyłam się więc przycisnęłam do siebie torebkę. Bałam się, że zauważył jak Bonnie podawała mi kołek z białego dębu.
     Pierwotny uśmiechał się i przyglądał mi.
-Porozmawiajmy – zaczął Kol i zabrał mi z ręki kluczyki do auta po czym okrążył je i otworzył. - wsiadaj.
      Posłusznie wsiadłam na miejsce pasażera cały czas drżąc. Bałam się cokolwiek powiedzieć. Byłam pewna, że mnie zabije lub przeszuka mi torebkę.... Ale wtedy i tak by mnie zabił. Byłam w kropce.
     Kol ruszył przez drogę z bardzo dużą prędkością. Jak na mój samochodzik to była za duża prędkość.
-Czego ode mnie chcesz? - spytałam drżącym głosem. Kol krążył po ulicach Mystic Falls i ciągle się uśmiechał.
-Z tego co mi wiadomo, dosyć dużo czasu spędzasz z moim bratem. - odparł i spojrzał na mnie.
-Którym? - spytałam jakby od czapy. To było głupie pytanie, ale nie wiedziałam co mam powiedzieć. Po prostu się bałam. Kol spojrzał na mnie jak na idiotkę.
-Caroline, jesteś bardzo mądra. Nie udawaj idiotki.
-Jeżeli chodzi ci o Klausa, to wcale nie spędzam z nim dużo czasu. - odrzekłam nie patrząc a niego. Nie chciałam żeby wyczuł moje przerażenie, dlatego zgrywałam obojętną.
-Nie? A ja uważam inaczej. - wykrzyczał prawie i tak zakręcił autem, że wylądowało ono naprzeciwko drzewa po drugiej stronie szosy. Wystraszona przytrzymałam się siedzenia i tłumiłam resztki krzyku, który chcąc nie chcąc i tak wydobył się z mojego gardła. Kol zgasił samochód i spojrzał na mnie groźnie.
-Gdzie jest Klaus? - spytał akcentując każde słowo. Popatrzyłam na niego.
-Ja naprawdę nie wiem.. - zaczęłam, a ten przybliżył się do mnie i chwycił za szyję. Jego uścisk sprawiał, że nie mogłam się ruszyć, ale nie bolał.
-Mów prawdę, Caroline. Ty jako ostatnia się z nim widziałaś. A więc?
-Kiedy do niego przyszłam to się pakował. Spytałam dokąd się wybiera i powiedział po prostu, że się nudzi i nie chce tu zostawać. Potem zwyczajnie zabrał walizkę i wyszedł. Naprawdę nie wiem gdzie jest.- wybełkotałam wystraszona. Kol rozluźnił uścisk patrząc mi głęboko w oczy. Po chwili zdałam sobie sprawę, że nasze twarze dzieli tylko parę centymetrów.
      Po paru sekundach puścił moją szyję i wrócił do poprzedniej pozycji.
-Czemu go szukasz? -spytałam powoli się uspokajając.
-Jest potrzebny mi i mojemu rodzeństwu. Zadzwoń do niego jeszcze dziś i powiedz, żeby wrócił do Mystic Falls, rozumiemy się? - rozkazał groźnie, a ja zauważyłam w jego oku błysk. Taki sam jak u Klausa, pomyślałam i pokręciłam głową. Kol po chwili patrzenia się na mnie, co było bardzo krępujące, wysiadł z auta i uciekł.
     Odczuwałam masę sprzecznych emocji. Bałam się Kola, ale w tamtej chwili, kiedy czułam jego ciepły oddech na swojej skórze, nie czułam zagrożenia. Ba, byłam pewna, że nic mi przy nim nie grozi.
     Nie byłam pewna, że czy mam spełnić jego żądanie, ale bałam się, że gdy tego nie zrobię, to pierwotny zrobi komuś krzywdę. Kiedy opanowałam drżenie rąk przesiadłam się na miejsce kierowcy i ruszyłam w stronę domu. Zmierzchało.
     Nie, nie mogę tego zrobić, pomyślałam. Nie mogłam skontaktować się z Klausem. Wiedziałam, że to oznacza powrót do tego, co tak naprawdę jeszcze do końca się nie skończyło. Moje rany nadal były świeże. Chciałam, aby wrócił. Chciałam tego jak niczego innego, jednak czułam przerażenie. Przeraziłam się myśli, że znów pozuję ten straszny ból. Tą rozpacz. I że znowu będę musiała dusić to w sobie.
    Od opuszczenia przez Klausa Mystic Falls minął dzień, a ja czułam, jakby to były stulecia.
-Ugh – warknęłam na siebie, kiedy tylko poczułam pojedynczą łzę na policzku, której szczerze nienawidziłam. W jednej chwili zatrzymałam wóz, wysiadłam z niego i najmocniej jak potrafiłam rzuciłam moją komórką w głąb lasu. Wypuściłam powietrze z ust i usłyszałam jak telefon rozpada się na mnóstwo kawałków. Wróciłam do samochodu i pojechałam dalej.



     Obudziło mnie czyjeś szturchanie. Jęknęłam cicho i otworzyłam oczy. Nade mną stała mama.
-Kochanie, wstawaj. Szkoła – wypowiedziała to tak melodyjnie, że poczułam się jak normalna nastolatka, którą mama budzi codziennie do szkoły.
     Moje ciężkie powieki same opadały na oczy, więc szybko przemyłam twarz zimną wodą i zaczęłam szykować się do szkoły.
       Od wyjazdu Klausa minęły dwa miesiące. Ponoć Elijah, Rebekah i Kol znaleźli go w Chicago. Jednym słowem tamtego dnia, kiedy Kol „porwał” mnie w podróż samochodem, wszyscy pierwotni zniknęli i nie byłam im do niczego potrzebna.
     Nadal cierpiałam, a chwilami ból był wręcz nie do zniesienia. Chciałam Klausa, pragnęłam go. Pragnęłam aby był przy mnie, co sprawiało, że jeszcze bardziej pogrążałam się w smutku.
     Pogodziłam się z Eleną, Bonnie i braćmi Salvatore. Moi przyjaciele znowu nimi byli, lecz to nie była ta sama przyjaźń co kiedyś. Od tamtej pory większość czasu spędzałam sama. Rozmyślałam chodząc na spacery, odwiedzając Tylera w lesie. Wolałam po prostu być sama. Zastanawiać się co by było gdyby Klaus nie wyjechał. Gdyby był wtedy ze mną.
     Każdego wieczoru moje marzenia okazywały się tylko złudzeniem.






_____________________________________________________________

Cześć. Jest rozdział 10. Nie będę go oceniać, bo szczerze nie mam już sił. Piszę te cholerne rozdziały, których mam pełno już, lecz nie widzę sensu publikowania ich tutaj. No cóż.. To tyle z mojej strony. Miłego czytania, pozdrawiam. 

P.S. Serdeczne uściski dla Angel Madame (http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/ - oto jeden z jej blogów) Która swoim spamem i komentarzami wspiera mnie < 3 Dziękuje ; *

13 komentarzy:

  1. Rozdział świetny:) Publikuj dalej dziewczyno, robi się coraz ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej, dziękuje ci bardzo za te uściski ;D jak miło ;* co do rozdziału bardzo intrygujący, wciągający i ciekawy. Publikuj dla nas, dla swoich czytelników! ;)) Jestem bardzo ciekawa ci tak naprawdę kryje się za powrotem pierwotnych do Falls, jej ;P czyżbyś wpadła na jakiś extra pomysł?! Czekam na NN! Aa no i biedna Caroline..tęsknota zabija, ale Klaus napewno wróci. Musi! Ja też się za nim stęskiłam ;D Pozdrawiam i zapraszamm do siebie na Klaro, niedawno były nowe rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do twojego pytania, to tak mam gg - 28955237 ;)

      Usuń
  3. Posłuchaj, nie rozumiem, dlaczego nie chcesz już publikować- Twoje rozdziały są zajebiste! Serio, codziennie wchodzę i tylko sprawdzam, czy nie ma nowego! Proszę, dodawaj daleeeej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czeeść ! ;*
    U mnie jest NN, serdecznie zapraszam :)
    http://forbidden-looove.blogspot.com/

    wpadnij koniecznie, bo jest to rozdział tobie zadedykowany między innymi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! ;)
      Chciałabym zaprosić cię na mojego nowego bloga, na prolog ;)

      forget-about-the-past-angel.blogspot.com

      Usuń
    2. Hej!
      Wpadaj do mnie na NN :) Zapraszam :*
      http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com

      Usuń
  5. Pisz dalej ! Co prawda dopiero teraz natknęłam się na twojego bloga i mam poprzednie rozdziały do nadrobienia, ale bardzo mi się podoba !
    Mój blog o The Originals. Dopiero zaczynam i liczę na szczere opinie : ) http://mikaelsonfamily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Oby tak dalej i czekam na następny!

    Zapraszam też na mojego bloga:
    http://klaroline-od-nienawisci-do-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć!
    Zapraszam do mnie na NN o Klaro ;)

    http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Zapraszam.
    http://wamp-mania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć!
    Zapraszam na NN na Delenie ;)
    http://forbidden-looove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny, świetny, świetny !! <3 Kiedy następny ?? :*:*:*:*:*

    Zapraszam DO mnie

    http://claus-i-caroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń