Caroline:
Rozdział 11.
Właśnie grzebałam w szafie w
poszukiwaniu ubrań, kiedy do mojego pokoju weszła mama.
-Masz gościa-powiedziała mama, lecz
brzmiało to trochę jak pytanie.
-Niech wejdzie-odparłam i położyłam
na łóżko ubrania, które wybrałam. Była to granatowa bluzka na
ramiączkach, czarna marynarka i rurki tego samego koloru.
Po chwili do mojego pokoju wszedł
Stefan. Zaskoczyła mnie jego wizyta, ale uśmiechnęłam się. Był
moim przyjacielem.
-Cześć Stefan-przywitałam się.
Stefan był zazwyczaj trochę ponury, lecz jego przerażająco smutna
mina szczerze mnie zdziwiła. Poczułam między brwiami małą
zmarszczkę.
-Hej. Wybacz, że nachodzę cię tak
wcześnie, ale muszę ci coś powiedzieć, a nie chciałem tego robić
przez telefon-powiedział Stefan. Jego smutek mnie wręcz przerażał.
-Stefan, czy coś się stało? -
spytałam robiąc krok do przodu. Wampir wyjął ręce z kieszeni i
utkwił wzrokiem w podłogę.
-Może usiądźmy – odparł prawie
szeptem i usiadł na łóżku. Wystraszona zrobiłam to samo. Bałam
tego co Stefan chce mi powiedzieć.
-Posłuchaj... Wczoraj, coś się
wydarzyło...
-Stefan, powiedz mi! - rozkazałam.
Widać było, że ciężko mu jest mi to powiedzieć.
-Matt, on... on nie żyje – ostatnie
słowa powiedział wręcz szeptem, a ja zamarłam. W pierwszej chwili
jakby mu nie wierzyłam, lecz po chwili poczułam pierwsze słone łzy
na polikach.
-Co?! Jak to?! - wykrzyczałam, a
przyjaciel złapał mnie za dłonie.
-Ja i Damon znaleźliśmy go wczoraj w
lesie. Chcieliśmy mu pomóc, lecz było już za późno.-wyszeptał
zbliżając się do mnie. Moich łez przybywało, ciągle i ciągle,
aż w końcu zapłakałam. Straciłam kolejną bliską mi osobę.
Nadal nie mogłam w to uwierzyć, lecz po chwili uderzył we mnie
natłok sprzecznych emocji. Czułam jednocześnie ból i złość,
rozgoryczenie i gniew.
-To niemożliwe..- mówiłam przez łzy.
Stefan mnie objął.
-Tak mi przykro.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie Stefan, który przyszedł do mojego pokoju z kubkiem
herbaty w ręku. Czułam opuchnięte oczy od łez i wielki ból w
sercu. Stefan usiadł obok mnie i podał mi kubek.
-Dasz radę iść dzisiaj na pogrzeb? -
spytał zatroskany. Spoglądałam gdzieś w przestrzeń pustym
wzrokiem. Dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa.
-Jak umarł? - zapytałam nie patrząc
na niego.
-Wykrwawił się. Coś rozerwało mu
tętnice. Kiedy go znaleźliśmy stracił już bardzo dużo krwi.
Kolejne łzy..
-Co to było? - spytałam przez łzy.
-Myślę, że wampir, ale pewności nie
mam.-odparł cicho.- Jeżeli jeszcze nie jesteś na siłach, nie
musisz iść na pogrzeb...
Otarłam łzy i spojrzałam na
Stefana.
-Pójdę. Tego życzyłby sobie Matt.
Żebyśmy się z nim pożegnali.
Stefan pokiwał głową. Dopiłam
herbatę i wstałam.
-Jak Elena to przyjęła? - spytałam
ponownie grzebiąc w szafie.
-Znasz ją. Ona z nas wszystkich
najbardziej przeżywa śmierć kogoś bliskiego. Jest załamana i
prędko się z tego nie podniesie.
To była niestety prawda. Elena zawsze
martwiła się o bliskich, a jeśli komuś działa się krzywda,
cierpiała. Po przemianie w wampira to wszystko się nasiliło, więc
wtedy na pewno była zrozpaczona. Matt zawsze był dla niej bardzo
bliski.
Kiedy Stefan wyszedł ubrałam się w
ciemną, obcisłą sukienkę do kolan. Włosy uplotłam w luźny
warkocz, podkreśliłam oczy kredką i usta błyszczykiem. Do
pogrzebu była jeszcze godzina, a ja chciałam jeszcze zajechać po
Bonnie. Jej na pewno też było bardzo smutno.
Po dziesięciu minutach ruszyłam
autem w stronę przyjaciółki. Jadąc poczułam znowu słone łzy,
lecz szybko je starłam. Zajechałam do kwiaciarki i kupiłam 3
czerwone róże. Potem podjechałam pod dom Bonnie.
Zanim zdążyłam zapukać Bonnie
otworzyła drzwi. Zdziwiona spojrzała na mnie. Ubrana była w ciemną
spódnicę do kolan i ciemną koszulkę. Trzymała w ręku kwiaty, a
po jej policzku płynęła łza.
-Hej Bonnie – powiedziałam cichym,
drżącym głosem. Bonnie zapłakała gorzko, a ja ją przytuliłam.
Po chwili jechałyśmy na cmentarz.
Kiedy tam dotarłyśmy, zobaczyłam grupkę osób już tam zebranych.
Podeszłam bliżej i zobaczyłam Jeremiego stojącego koło mojej
mamy ze spuszczoną głową. Kawałek dalej stała Elena, a obok niej
bracia Salvatore. Wszyscy mieli na sobie żałobną czerń.
Bonnie podeszła do Jeremiego, a ja
minęłam ich, potem braci Salvatore i Elenę i podeszłam do
nagrobka i spojrzałam a napis „Matt Donovan”. Położyłam trzy
róże i spojrzałam na Elenę. Strasznie płakała. Podniosła na
mnie oczy, lecz po chwili spuściła wzrok. Jej twarz była zalana
łzami. Byłam pewna, że długo będzie rozpaczać.
Po pogrzebie Jeremy odwiózł Bonnie,
a ja pojechałam do domu Salvatorów. Weszłam powoli. W salonie
siedziała Elena. Płakała. Stefan chodził po pomieszczeniu, a
Damon obok Eleny. Podeszłam do nich. Każdy patrzył w inną stronę.
-Eleno, będzie dobrze... -zaczęłam,
lecz szybko mi przerwano.
-Nic nie będzie dobrze, Caroline!
Straciliśmy kolejnego przyjaciela. Kolejną bliską osobę. Nic nie
będzie dobrze! - krzyknęła i wstała. Złapała się za głowę i
podeszła do okna.
-Eleno, musisz się uspokoić –
powiedział Damon i podszedł do niej. Złapał ją za ramię. Elena
gwałtownie się wyrwała.
-Przestańcie mnie wszyscy pocieszać!
- odwróciła się do nas wszystkich. Byłam zszokowana jej
zachowaniem, ale po części się też nie dziwiłam. Była wampirem,
jej emocje były wzmocnione. -Czy wy tego nie widzicie? Wszyscy po
kolei umierają. Co rusz tracimy kogoś! Dlaczego Matt?!
-Na każdego przychodzi kiedyś pora –
odezwał się Stefan.
-Nie tłumacz tak tego! -
wrzasnęła na niego.-Matt nie musiał zginąć. Nie powinien! Co
chwilę ktoś umiera! Ja... ja nie zniosę więcej śmierci! - Elena
była cała zapłakana, a my nie wiedzieliśmy co z tym zrobić.
Gorzko zapłakała i zakryła twarz dłońmi.
Wampirzyca osunęła się
na ziemię pod ścianą i skuliła się nadal płacząc. Stefan
odwrócił wzrok.
Elena nadal płakała, lecz
powoli, bardzo powoli zaczęła się uspokajać Nagle, co wprawiło w
osłupienie nas wszystkich uciszyła się i powoli podniosła głowę.
Miała zapłakaną twarz, ale w jej oczach było jakby coś innego.
Dziewczyna podniosła się powoli tym samym ocierając łzy.
-Elena? Wszystko dobrze?
-spytałam zdezorientowana.
-Tak – odpowiedziała
beznamiętnie i ruszyła w stronę wyjścia.
Salvatorowie wymienili
porozumiewawcze i bardzo przerażone spojrzenia. Damon ruszył za
Eleną. Spojrzałam na Stefana. Chował twarz w dłoniach.
-Stefan, co jej się stało?
- spytałam przerażona. Stefan westchnął.
-Wyłączyła
człowieczeństwo...-odparł i w furii rzucił butelką whisky o
ścianę.
Wiedziałam co to oznacza.
Eleny człowieczeństwo było dla niej wszystkim. Wszystkie uczucia,
emocje... Wiele razy w ciężkich momentach myślałam, aby to
zrobić, lecz jednak wiedziałam, że to nic dobrego. Bałam się,
podobnie jak Stefan, o to co dalej z nią będzie. Teraz jako wampir,
w dodatku bez człowieczeństwa, może posunąć się do
wszystkiego, pomyślałam.
Pomogłam Stefanowi
uspokoić się trochę i zadzwoniłam do Damona. Powiedział, że
odwiózł Elenę do domu, i że nie jest z nią za dobrze.
Postanowiłam, że jutro do niej wpadnę, bo w tamtym momencie byłam
strasznie zmęczona. Tak więc wróciłam do domu. Moja mama robiła
coś w kuchni, a ja bez słowa ruszyłam do mojego pokoju.
Chciałam wtedy tylko
położyć się i zasnąć. O niczym innym nie marzyłam. Kiedy
jednak weszłam do pokoju musiałam zmienić plany.
Przy oknie, plecami do mnie
stał Kol. Rozpoznałam go po zapachu. Była to mieszanka wspaniałej
wody kolońskiej i.. cóż, chyba jakiegoś świetnego perfuma.
Otworzyłam szeroko oczy i jak najszybciej zamknęłam drzwi. Kol
powoli odwrócił się do mnie.
-Co ty tu robisz? - spytałam
bardzo skonfundowana i położyłam torebkę na biurku. Kol wyjął
ręce z kieszeń.
-Musiałem coś ci
przynieść-odparł i uniósł rękę, w której trzymał srebrną
bransoletkę. Od razu ją rozpoznałam. Była od Klausa. Zdziwiłam
się, że nawet nie zorientowałam się, że nie mam jej na ręku.
Kol zaczął podchodzić w
moją stronę, lecz ja mimowolnie i od razu się cofnęłam.
Pierwotny zatrzymał się spoglądając na mnie. Delikatnie wyciągnął
swoją dłoń w moją stronę. Wiedziałam, o co mu chodzi. Moje
serce zaczęło coraz silniej i szybciej łomotać. Nie mogłam nic
innego zrobić jak podać mu dłoń. Wyciągnęłam ją w jego
stronę, a ten delikatnie ją ujął. Jego dotyk był bardzo
przyjemny. Zimny, lecz delikatny i łagodzący. Po chwili zapiął na
moim nadgarstku bransoletkę.
-Dzięki – szepnęłam
trochę speszona i zabrałam dłoń.
-Znaleźliśmy Klausa. -
powiedział przechadzając się po moim pokoju luźnym krokiem.
-I co z tego? - spytałam
nie zmieniając wyrazu twarzy. Kol usiadł na krześle obok okna i
spojrzał na mnie.
-Ty przecież też chciałaś
go zaleźć. Co więcej-chciałaś, aby wrócił do Mystic Falls.
-A po co ty
wróciłeś?-zmieniłam temat.
-Cóż, nie biorąc pod
uwagę gromadki kręcącej się wśród Salvatorów, to jest tu
całkiem przyjemnie. Mojej siostrze też się podoba. Elijah'y też.
Pierwotny uśmiechnął się.
-Klaus wrócił? - spytałam
w końcu. Po prostu musiałam. Kol spoważniał.
-Klaus już nie wróci,
Caroline. Jedynie przyjedzie po Elenę – odparł i wstał
podchodząc do mnie. Odsunęłam myśl o nim, gdyż poczułam w
kąciku oka łzę. A myślałam, że już nie będzie chciał
tworzyć hybryd.
-Wczoraj mój przyjaciel
umarł. Wiesz coś o tym?
-Matt, tak? - spojrzał na
mnie spode łba. - Nie, nie wiem kto go zabił.
Uwierzyłam mu, powiedział
to bardzo przekonująco.
-Nie ważne... Czy mógłbyś
już iść? Jestem zmęczona.
-Caroline, nie przejmuj się
Klausem. Nie jest wart twojego cierpienia-stwierdził pierwotny.
Nagle zorientowałam się, że stoi bardzo blisko mnie. Nie chciałam
zaprzeczać, wiedziałam, że ma rację, jednak tęsknota była
silniejsza.
-Nie wiesz co ja czuję, bo
sam nie czujesz-odparłam hardo. Wiedziałam, że Kol ma wyłączone
człowieczeństwo. -więc daj mi spokój i odejdź.
Wyraz twarzy wampira się
nie zmienił. Odwróciłam się i podeszłam do łóżka, po czym się
położyłam i przykryłam kołdrą. Po chwili poczułam powiew
wiatru, więc się odwróciłam. Kola już nie było.
Wtuliłam się mocno w
poduszkę i po prostu zasnęłam.
Dochodziła piętnasta,
kiedy jechałam do Eleny. Pogoda była okropna, lało od rana i byłam
pewna, że do wieczora nie przestanie. Wczorajsza wizyta Kola była
naprawdę dziwna, ale dzięki niemu chociaż trochę zaczęłam
godzić się z tym, że Klaus nie wróci. Co więcej-nie chciałam
dopuścić do tego, by zrobił coś Elenie. Postanowiłam po prostu
ten rozdział mojego życia odrzucić w niepamięć.
Zaparkowałam samochód i z
wampirzą prędkością podbiegłam do drzwi. Niestety parę kropel
deszczu i tak mnie dopadło. Mogłam wziąć parasol, pomyślałam i
weszłam do domu przyjaciółki. Na dole nikogo nie było, usłyszałam
tylko muzykę dobiegającą z góry, dlatego tam się skierowałam.
Dochodziła z pokoju Eleny. Wiedziałam, że ma wyłączone
człowieczeństwo dlatego aż się bałam tam wchodzić.
Jednak po
chwili otworzyłam drzwi. W całym pokoju bębniła głośna muzyka.
Spojrzałam na łóżko. Siedziała na nim Elena i trzymała w rękach
jakiegoś młodego chłopaka. Pożywiała się. Od razu zareagowałam.
Szybko odrzuciłam go od niej. Złapałam też za jakiegoś buta i
rzuciłam w stronę wierzy. Muzyka od razu się wyłączyła.
-Co ty
wyprawiasz?!-wykrzyczałam, a wampirzyca przekręciła tylko oczami i
położyła się na łóżku. Pomogłam chłopakowi wstać i podałam
mu ręcznik leżący na ziemi. Przyłożył go sobie do rany, a ja
zahipnotyzowałam go, żeby zapomniał i poszedł. Elena leżała na
łóżku i podrzucała jakąś plastikową piłeczkę. Nie mogłam w
to uwierzyć. Zorientowałam się, że to wszystko przez to, że
wyłączyła człowieczeństwo.
-Co się z tobą dzieje?! -
krzyknęłam zszokowana. -Karmisz się na ludziach?! Oszalałaś?!
-Jestem wampirem, to
normalne – wycedziła nie patrząc na mnie. Nie mogłam w to nadal
uwierzyć. Wzięłam głęboki oddech.
-Wiem, że wyłączyłaś
człowieczeństwo. Dlatego taka jesteś. Ale Eleno, to nie jesteś
ty. Nigdy nie chciałaś nikogo skrzywdzić i emocje zawsze były dla
ciebie ważne. Nie rezygnuj z nich.
Elena nie odpowiadała tylko
wpatrywała się w podrzucaną piłeczkę.
-Posłuchaj, śmierć
Matt'a-zaczęłam, lecz szybko mi przerwano.
-Nie, to ty
posłuchaj-wysyczała i podniosła się z łóżka. Jej oczy pałały
nienawiścią.-mam dość twojego natręctwa w moim domu i ciągłego
wtrącania się, więc lepiej róż tyłek i wynoś się, albo ci
pomogę.
Otworzyłam szeroko oczy.
Byłam w kompletnym szoku. Przecież to ja, twoja przyjaciółka,
pomyślałam. Nie mogłam uwierzyć, że już nawet przyjaźń nic
dla niej nie znaczy.
-Jak tak możesz?! Matt był
tam samo waży dla mnie, jak dla ciebie. Ale na pewno nie chciałby,
abyś wyłączyła uczucia.-odparłam. Wiedziałam, że to nie ona,
dlatego nie mogłam się na nią gniewać.
-Matt był tak samo nudny,
jak ty-odgryzła się z głupawym uśmieszkiem. Wtedy już nie
wytrzymałam.
-Odszczekaj to!
-Tak, to się
stanie-wycedziła z szelmowskim uśmiechem i znowu położyła się
na łóżko. Eksplodowałam.
Z wampirzą szybkością
złapałam ją za szyję i rzuciłam o szafę. Ta rozpadła się na
kawałki.
-O, bijemy się? - zaśmiała
się i podbiegła do mnie. Chciała złamać mi kark, lecz
zareagowałam, a Elena wylądowała pod ścianą. Nie chciałam jej
skrzywdzić, lecz nie mogłam zwyczajnie wytrzymać.
-Kto cię nauczył tak
świetnie walczyć? Czyżby Klaus? Niemożliwe, że zajmujecie się
czymś innym niż seksem – znowu się zaśmiała, a moja
cierpliwość się skończyła. Byłam od niej silniejsza i szybsza,
ale Elena pożywiała się ludzką krwią, więc w jakimś stopniu
także była silna.
Rzuciła się na mnie.
Spadłyśmy przez poręcz na schody. Tam złapałam wampirzycę za
rękę i wygięłam. Dziewczyna nie pozostała mi dłużna. Popchnęła
mnie z niesamowitą siłą na wyjściowe drzwi, a ja przez swój
ciężar wyważyłam je. Po chwili Elena znalazła się przy mnie.
Rzuciła mną o mój samochód.
Chciałam reagować, lecz traciłam
siły, Elena działała jakby przez furię, a w jej oczach była
nienawiść i wściekłość. Byłam przerażona. Podnosiłam się
spod samochodu, kiedy Elena znalazła się przede mną i wbiła mi
sztachetę od płotu w klatkę piersiową.
Poczułam jak drewno
przesuwa się koło serca, jęknęłam cicho.
-Jesteś słaba –
wycharczała wbijając mi głębiej kołek. Poczułam, że słabnę,
ból był ogromny. Myślałam, że lada moment umrę, że zabije mnie
własna przyjaciółka, lecz nagle ktoś odepchnął Eleną potężną
siłą tak, że wylądowała przed domem. Otworzyłam ciężko oczy i
ujrzałam mojego wybawcę.
__________________________________________________________________________
Witajcie ! A więc mamy już 11 rozdział! Tyle się ostatnio wydarzyło.. nowe odcinki są po prostu mega imega mnie zadziwiają ; o . Szkoda tylko, że Klaroline już nie będzie.. No cóż. Bardzo zależy mi na komentowaniu :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba, a i przepraszam, że tak bez uczuć i szbko opisałam śmierć i pogrzeb Matta, ale tak wyszło c:.
Druga sprawa : http://last-drop-of-blood.blogspot.com/
Pozdrawiam Was serdecznie! ; **********
Świetny rozdział. Zastanawiam się tylko, czy to Klaus ją uratował, czy może Kol... Nie mogę się już doczekać nexta, więc proszę... WSTAW GO SZYBKO!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam również do siebie:
http://klaroline-od-nienawisci-do-milosci.blogspot.com/
Czyżbyś przestawiała temat na.. Kololine? xD Ale dobrze, Kololine też jest fajne ^^
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nn! ^^
Zamierzam stworzyć lekki trojkacik, ale nie będę go upodabniac do Eleny , Stefana i Damon'a . Ale jeszcze nie wiem z kim Caroline będzie . : D po prostu czekajcie ; ) dziękuje za komentarze : *
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńWidzę, że na jednym z ulubionych blogów o Klaro jest nn, obiecuję, że go przeczytam jak najszybciej będę mogła! :)
Tymczasem zapraszam cię na NN do mnie na Klaro ! :)
http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/
extra odzywki Eleny :D pewnie Kol uratował Caroline , ale mam nadzieję ze Caro będzie z Klausem :D
OdpowiedzUsuńO jeeezuu, zimna suka Elena.. Grr w serialu już mnie ona denerwuje..
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Jaki wyciągający! Kol przyszedł do Caroline? Whooo, jestem ciekawa kto jest tym wybawcą, czy aby napewno Klaus? :D aa! Super teksty Eleny, haha :D jesteś wielka, powtórzę. Pozdrawiam i wpadnij do mnie na Klaro :)
Hejka !
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne, świetne ! Bardzo wciągające... Ciekawe kto wybawił Caroline przed nową, złą Eleną!
Elka jakie odzwywki, woow :D
Jesteś meega !
Czekam na NN!
Pozdrawiam i do napisania ;**
Elena wyłączyła uczucia przez Matta ? Wow. Dobrze, że nie zabiła Caroline, ale kto ją uratował ? Stefan ? Klaus ? A może Kol ?
OdpowiedzUsuńScena z tym ostatnim była bardzo ciekawa i najbardziej mi się podobała.
Cały rozdział był świetny i już nie mogę się doczekać następnego.
Przy okazji chciałam powiadomić o nowym rozdziale pt. "Umierająca hybryda". Zapraszam serdecznie ; )
http://mikaelsonfamily.blogspot.com/
Świetny !! Czekam na nn !! :*
OdpowiedzUsuńhttp://claus-i-caroline.blogspot.com/
Świetnie Kocieeee ^ ^. Brakowało mi jedynie kilku przecinków, i było trochę błędów w opisach dialogów, ale to nic :D. Biedny Matt, ale cóż, Stefan miał rację, na każdego przychodzi kiedyś pora ; *. Czekam na kolejny rozdział, pozdro, kc kociaku ;***** <333.
OdpowiedzUsuńu mnie pojawił się w końcu nn, zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńHejka! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na wyczekiwaną jedynką, na moim najnowszym blogu :)
Wpadnij koniecznie! :)
http://forget-about-the-past-angel.blogspot.com/
Z radością ogłaszam, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział.:D
OdpowiedzUsuńOgłaszam, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://porywy-serca.blogspot.com/
Ogłaszam, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na: http://klaroline-od-nienawisci-do-milosci.blogspot.com/2013/04/rozdzia-xxviii.html#comment-form
OdpowiedzUsuńHej, chciałabym poinformować cię, że nominowałam twój blog do The Versatile Blogger :)
OdpowiedzUsuńOla z
darkest-dream.blogspot.com :)
Boskie boskie i jeszcze raz boskie :D Powiem szczerze, że mimo iż kocham Klaroline to mam cichą nadzieje, że to jednak Kol uratuje Caroline :D Genialnie nasuwa mi się tylko jedno pytani : Kiedy nowy rozdział ???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na 6 rozdział :D