piątek, 10 maja 2013

Rozdział 13.

     Kiedy usłyszałam to imię, zadrżałam. Od razu wiedziałam, z jakiego powodu Klaus zabrał Elenę. Przeraził mnie ten fakt, lecz bałam się także ponownego spotkania go. Chwilę potem poczułam, jak ktoś mnie łapie za ramię. To był Stefan.
-Co tu się stało do cholery?-usłyszałam Stefana i otrząsnęłam się szybko z zamyślenia.
-Wróciłem do domu i zobaczyłem jak Klaus schodzi po schodach, trzymając Elenę w rękach. Była chyba nieprzytomna. Złapałem szybko za kuszę, lecz on mnie zaskoczył i wgryzł się w moją szyję, potem rzucił mną i na chwile straciłem przytomność-opowiedział Jeremy nadal wystraszony i ściągnął z siebie zakrwawioną koszulkę, po czym nałożył jakąś inną.
    Damon i Stefan wymienili porozumiewawcze spojrzenia.  
-Co zamierzacie zrobić?-spytałam z przejęciem w głosie. Martwiłam się i to bardzo.
-Pojedziemy do jego starej posiadłości-odezwał się Damon i ruszył w stronę drzwi. Stefan złapał go za ramię i zatrzymał.
-Nie możemy jechać tam sami, nie damy rady Klausowi. Przemyślmy to na spokojnie.
-Chcesz czekać aż jej coś zrobi, albo wyjdzie z nią nie wiadomo dokąd?-wrzasnął Damon.-Tu chodzi o Elenę.
-Damon, Stefan ma rację. Zadzwońmy po Bonnie i ustalmy działania. Pochopnymi decyzjami nic nie zdziałasz-odezwałam się. Damon tylko westchnął, przekręcił oczyma i niechętnie się zgodził.
     Kiedy zajechaliśmy po Bonnie razem skierowaliśmy się w stronę domu Pierwotnych. Ja chyba najbardziej nie chciałam tam jechać. Wiedziałam, że jeśli znowu zobaczę Klausa, mój ból powróci. Miałam tez cichą nadzieję, że może Klaus jednak zostanie, ale nie byłam pewna, czy potrafiłabym mu wybaczyć.  
Damon zatrzymał samochód 200 metrów od rezydencji Mikaelsonów. Zobaczyłam auto Klausa, więc wiedziałam, że on musi tam być. Zadrżałam.
    Gdy wysiedliśmy z wozu, wolnym i ostrożnym krokiem skierowaliśmy się w stronę domu. Stanęliśmy wszyscy przed drzwiami i już mięliśmy je otworzyć, kiedy usłyszeliśmy piękny akcent brytyjski.
-Trochę dużo czasu wam to zajęło-usłyszeliśmy i w mgnieniu oka się odwróciliśmy. Moje serce zadrżało jeszcze mocniej. Poczułam napływające łzy w oczach. '
    Klaus stał uśmiechnięty trzymając Elenę, która ciężko oddychała. Miała nieodgadnięty wyraz twarzy, a z szyi kapała jej krew. Z kącików ust mieszańca również kapała krew, wiedziałam, że ugryzł Elenę.  
-Wypuść ją!-krzyknął Damon i już miał wystartować do nich, lecz Stefan go powstrzymał.
-Wypuścić mojego sobowtóra? Och, nigdy w życiu. Mam to, czego chciałem i znów mogę tworzyć hybrydy-uśmiechnął się szelmowsko, a ja starałam się nie patrzeć w jego stronę.
-Zapewniam was, że Elenie nie spadnie ani jeden włos z głowy. Jeżeli chcecie mieć pewność, jedno z was może z nią zostać-stwierdził i pogładził Elenę po włosach.
Wtedy zdecydowałam się na szybką decyzję.
-Ja pójdę, a wy wymyślcie coś, żeby go powstrzymać-szepnęłam tak cicho, żeby tylko Damon i Stefan usłyszeli.
    Stefan i Damon spojrzeli na siebie. Na ich twarzach malował się niepokój i trwoga.  
-Ja pójdę-odezwałam się drżącym głosem, a Klaus nadal się uśmiechał. W jego oczach była pustka. Nie było już widać żadnych uczuć. Zauważyłam, że Klaus się zmienił. Zdałam sobie sprawę, że dzięki mnie wcześniej coś czuł, lecz teraz znowu wyłączył uczucia na dobre.
     Klaus wyciągnął dłoń w moją stronę, abym podeszła. Wahałam się, lecz po chwili wyminęłam Bonnie i Damona i podeszłam niepewnym krokiem do nich. Elena nawet na mnie nie spojrzała. Kiedy położyłam dłoń na ręce Klausa, we trójkę zniknęliśmy za domem, zostawiając resztę na podjeździe. Chwilę potem znaleźliśmy się w jakimś pomieszczeniu pod ziemią. Był jak loch, tylko ściany były pomalowane na niebiesko. W środku znajdowała się kanapa i małe krzesło. Byłam naprawdę wystraszona. Mieszaniec położył Elenę na kanapie i wyszedł nie patrząc na nas. Trzasnął drzwiami, po czym zamknął je na cztery spusty.  
     W co ja się wpakowałam, pomyślałam i złapałam się za głowę w geście desperacji. Byłam u kresu sił. Spojrzałam na Elenę, leżała z zamkniętymi oczami i ciężko oddychała. Jad rozprzestrzeniał się po jej organizmie, ale byłam pewna, że Klaus nie pozwoli jej umrzeć. Podeszłam do niej i uklęknęłam obok sofy. Złapałam przyjaciółkę za dłoń.
-Klaus na pewno zaraz przyniesie ci krew. Będzie dobrze-wyszeptałam. Elena zerknęła na mnie.
-Nie dawno prawie cię zabiłam. Jak możesz być dla mnie miła? Dlaczego ze mną zostałaś?-spytała drżącym i bezsilnym głosem. Uśmiechnęłam się do niej blado.
-Na tym polega przyjaźń. Nigdy bym cię nie zostawiła, nawet teraz, gdy jesteś zimną suką-uśmiechnęłam się przyjacielsko nadal trzymając Elenę za dłoń. Wampirzyca zaśmiała się cicho
-Eleno, czy ty naprawdę nic nie czujesz? Naprawdę człowieczeństwo nic dla ciebie nie znaczy?-spytałam delikatnie dobierając słowa. Elena odwróciła wzrok. Zrezygnowana wstałam i chciałam odejść, lecz Elena ścisnęła moją dłoń. Odwróciłam się.
-Było ważne, Caroline. Ale po co czuć, skoro na każdym kroku muszę cierpieć, bo ktoś kogo kocham, ktoś na kim mi zależy umiera, albo dzieje mu się krzywda? Nie chcę więcej cierpieć. Już nie-odparła nadal słabym głosem. W moim sercu zapaliła się lampka nadziei.
-Wiem, Eleno. Czułam to samo, kiedy umarł Matt, kiedy umarli Alaric i Jenna, chociaż nie byłam związana z nimi tak, jak ty. Ale w życiu nie tylko spotykają nas przykre rzeczy. Dlatego warto czuć.
Elena patrzyła na mnie pustym wzrokiem. Widocznie zastanawiała się nad słowami, które powiedziałam.
-Włącz człowieczeństwo-poleciłam i uśmiechnęłam się najprzyjaźniej jak umiałam.-Jeżeli nie chcesz robić tego dla mnie, zrób to dla Stefana, który kocha cię ponad wszystko.
     Nagle doznałam totalnego szoku, gdyż po policzku wampirzycy popłynęła łza. Skoro płakała, to oznaczało, że czuła. Poczułam jak po moim poliku również płyną łzy, lecz były to łzy szczęścia. Z całych sił uściskałam przyjaciółkę.  

     Chwilę potem jakiś mężczyzna(pewnie służący Klausa) przyniósł krew mieszańca w szklance dla Eleny. Kiedy dziewczyna wypiła od razu zasnęła ze zmęczenia. Ja natomiast zaczęłam rozmyślać. Klaus się zmienił i to bardzo. Nie wierzyłam, że potrafił być aż tak okropny w stosunku do mnie, tak nie czuły, obojętny. To wszystko sprawiało, że chciało mi się płakać. Nie wiedziałam też, dlaczego Klaus nie wyjechał z Eleną, tylko został w Mystic Falls. Wszystko to pozostawało dla mnie jedynie zagadką.  
    Po godzinie bezczynnego siedzenia, zrobiłam się głodna. Przecież Klaus nie mógł więzić nas tam cały czas. To było chore. Podeszłam do drzwi i zaczęłam w nie walić.
-Halo, jest tam kto? Jestem głodna!-krzyczałam waląc z całej siły w drzwi. Po chwili usłyszałam kroki. Oddaliłam się od drzwi, które chwilę potem otworzyły się, a w wejściu stanął Klaus. Moje serce zadrżało. Ubrany był w ciemne spodnie i białą bluzkę, która idealnie podkreślała jego tors. W jego oczach z kolei nie było nic, prócz pustki i obojętności.
-Klaus..-zaczęłam niepewnie-proszę nie trzymaj nas tu. Nie zasługujemy na takie warunki.
Wyraz twarzy mieszańca nie zmienił się.
-Sama chciałaś zostać z Eleną, więc lepiej się ucisz, albo ci pomogę-odparł z szelmowskim uśmiechem. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
-Co ci zrobiłam, że tak mnie krzywdzisz?-spytałam, kiedy poczułam, jak napływają mi łzy do oczu.
-Nie rozczulaj się za bardzo, bo będę zmuszony cię wyprosić-odparł nadal się uśmiechając.
Już miałam odpowiedzieć, lecz nagle telefon w mojej kieszeni zadzwonił. Klaus w pośpiechu podszedł do mnie i wyjął go, po czym ścisnął w dłoni i zgniótł go. Komórka w kilkudziesięciu kawałkach spadła na ziemię.
-Nie waż się ze mną zadzierać, ani mną manipulować, bo w mgnieniu oka wyrwę ci serce-wykrzyczał mi w twarz, po czym wyszedł zamykając drzwi z taką siłą, że gdzieniegdzie cynk poodpadał ze ścian.
     W bezradności osunęłam się na ziemie i pogrążona w rozpaczy schowałam twarz w dłoniach, po czym wybuchłam głośnym płaczem.  
     Usnęłam parę minut po tym zajściu oparta o ścianę. Obudziły mnie trzaski otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wszedł wysoki i dobrze zbudowany ciemnoskóry mężczyzna. Elena podniosła się zdenerwowana.  
-Idziemy-powiedział do niej mężczyzna i złapał ją dla ramię ciągnąc ku wyjściu. Szybko wstałam, choć sprawiało mi to trudność. Byłam wykończona.
-Dokąd ją zabierasz?-spytałam, kiedy czarnoskóry zamykał drzwi.
-Zamknij się, blondyno-wycedził facet i pociągnął Elenę. Słyszałam tylko jak się wyrywa i jęczy, lecz po chwili wszystko ucichło.
      Czekałam, krzyczałam, waliłam w drzwi przez jakieś 2 godziny. Bez skutku. Byłam pewna, że zabrał Elenę dla Klausa, aby tworzyć hybrydy. Nagle drzwi z hukiem otworzyły się, a do lochu wszedł Klaus. Z jego ust kapała krew, ręce też miał we krwi. Wstałam w pośpiechu spod ściany i podbiegłam do niego.
-Gdzie jest Elena?!-wykrzyczałam wymierzając mu cios z pięści, lecz ten zatrzymał ją tuż przed swoją twarzą. Spojrzałam na niego z przerażeniem, lecz jednocześnie z rozpaczą.
-Refleks, Caroline-uśmiechnął się i opuścił moją dłoń. Spojrzałam na nią. Była cała we krwi. Wtedy nie obchodziło mnie czyjej krwi. Potrzebowałam jej i miałam gdzieś to, czyja była. Otarłam jeden palec o wargę i poczułam krew w buzi. Moje kły automatycznie się wysunęły. Chciałam jeszcze. Nie byłam wtedy w pełni świadoma tego co robię.
     W mgnieniu oka wpiłam się w usta Klausa tym samym smakując krwi. Była cudowna, a ja chciałam więcej i więcej. Klaus objął mnie mocno przyciskając do siebie. Poczułam jak uderzam o ścianę. Nasze pocałunki stały się bardziej brutalne i namiętne. Nie obchodziła mnie wtedy tylko krew, pocałunków także chciałam.
     Kiedy Klaus zaczął dobierać się do suwaka mojej bluzki nagle się ożywiłam. Otworzyłam oczy i odsunęłam twarz.
-Dosyć..-powiedziałam niemal szeptem, lecz Klaus nie reagował. Całował mnie brutalnie po szyi, po ramionach.-Przestań!-krzyknęłam i odepchnęłam go spoglądając na niego. W jego oczach było pożądanie i wściekłość z powodu przerwania. Nie było namiętności, czy miłości. Ogarnęła go jakaś ekstaza i podniecenie. Wystraszyłam się.
      W jednej chwili Klaus znalazł się przy mnie i przycisnął do ściany. Ręce oparł po obu stronach mojej głowy i oblizał usta. Spuścił głowę i delikatnie zaciągnął się moim zapachem wzdychając przy tym.  
-Skończymy, kiedy ja będę miał na to ochotę-wyszeptał i znowu miał zacząć mnie całować, kiedy oboje usłyszeliśmy kroki. Klaus zastanowił się przez chwilę, a potem zmierzył w kierunku wyjścia.
     Z moich oczu poleciały łzy. Byłam w totalnym szoku. Nie wierzyłam, że Klaus chciał posunąć się do seksu bez mojej zgody. Poczułam się jak jakaś prostytutka, jak tania szmata, którą chciał wykorzystać. Moje ciało zaczęło przechodzić dreszcze.  
    Klaus wyszedł, a czarnoskóry mężczyzna wrzucił Elenę do pomieszczenia i zatrzasnął drzwi. Dziewczyna była pogryziona na całej szyi i nadgarstkach. Ciężko oddychała. Wytarłam łzy i drżąc podeszłam do niej i pomogłam jej wstać. Ułożyłam ją na kanapie.  
-Masz jad w organizmie?-spytałam słabym głosem.
-Nie-wyszeptała, a ja zerknęłam na rany. Zaczęły powoli się goić. Elena zaczęła cicho płakać.
-Zginiemy, Caroline-wybełkotała przymykając oczy ze zmęczenia. Z moich oczu także poleciały łzy.
-Nikt nie zginie, Eleno. Damon i Stefan na pewno zaraz nas znajdą, spokojnie-wyszeptałam, lecz nie wierzyłam całkowicie w te słowa.
     Aby przyjaciółka lepiej się poczuła dałam jej trochę swojej krwi. Potem zasnęła, a ja prosiłam Boga, aby Klaus nigdy więcej nie dotknął mego ciała. Czułam wstręt do samej siebie.





________________________________________________________________________


W końcu ten 13 rozdział... Nie wiem czy wam się spodoba, mam nadzieję, że tak. Mimo wszystko życzę miłego czytania : *