wtorek, 15 stycznia 2013

  Rodział 6.


Klaus:


         Poczułem jak Caroline dotknęła swymi ustami moje i zamarłem. Widziałem, że chciała się już odsunąć, lecz ja z całych sił wpiłem się w jej usta i zacząłem bez opamiętania całować. Ku mojemu zdziwieniu nie stawiała oporu. Całowałem ją z pasją, z początku delikatnie, lecz potem brutalnie. Spostrzegłem, że jej się to podoba.  
          Zaczęła błądzić rękoma po moim ciele. Pełni podniecenia zaczęliśmy w wampirzym tempie obijać się o ściany. Gdy już miałem zdjąć Caroline bluzkę, ona nagle zatrzymała się, odpychając mnie lekko od siebie:
-Stop! To chore...- powiedziała dysząc. Popatrzyłem na nią zrezygnowany i zapytałem.
-Co jest chore?
-To, co my robimy – odparła zasmucona.
-Całowanie to ludzka rzecz. To nie jest chore – stwierdziłem i przybliżyłem się do niej.
-Nie, Klaus.. - powiedziała stanowczo odpychając mnie znowu, tym razem mocniej. Zdenerwowany zacisnąłem ręce w pięści i uśmiechnąłem się szyderczo. Caroline popatrzyła na mnie przepraszająco.
-Dobrze, nie będę naciskał – odrzekłem zasmucony i odwróciłem się, aby odejść, lecz nagle zatrzymałem się, odwróciłem do niej i zdecydowany dodałem – Caroline, przepraszam, ale mogę już nie mieć takiej okazji.
-Jakiej okazji? - spytała zdziwiona.
-By cię pocałować – odparłem, po czym w wampirzym tempie wpiłem się w jej usta i przygwoździłem do ściany. Stawiała opór, próbowała się wyrwać z mojego uścisku, lecz nie dała mi rady. Po nie całej minucie przestała. Objęła rękoma moją szyję i zaczęła mnie całować namiętnie.
         Czułem, że się uśmiecha, więc również się uśmiechnąłem, po czym delikatnie od niej oderwałem. Była otumaniona pocałunkami, a usta delikatnie jej drżały. Pogłaskałem ją po policzku i szepnąłem:
-Nie gniewaj się..
-Nie gniewam – odparła uśmiechnięta i pocałowała mnie w usta, po czym dodała – muszę już iść.
-Zostań – wyszeptałem i sięgnąłem do suwaka jej bluzki. Chciałem ja rozpiąć, lecz mi przeszkodziła.
-Nie – stwierdziła stanowczo, po czym oderwała się ode mnie. Niechętnie uszanowałem jej decyzję i odprowadziłem ją do drzwi.
         Stanęliśmy na zewnątrz. Już miałem się z nią pożegnać kiedy nagle ktoś pchnął mnie z nadludzką siłą tak, że uderzyłem o swój samochód. Od razu podniosłem się i rozejrzałem. To był Tyler. Stał wściekły obok mojej willi, a wystraszona Caroline stała jak wryta na ulicy. Od razu podbiegłem do chłopaka i złapałem za szyję, po czym podniosłem do góry. Z całej siły go dusiłem, lecz po paru sekundach Caroline podbiegła do nas i krzyknęła wystraszona.
-Puść go!
Chcąc nie chcąc spełniłem jej rozkaz i rzuciłem nim o ścianę domu. Wydał z siebie cichy jęk, a ja podszedłem do niego.
-Życie ci zbrzydło? - spytałem i oparłem się o ścianę obok niego. Ten podniósł się na kolana i resztami sił zwrócił do, nadal wystraszonej, Caroline.
-Wskoczyłaś mu już do łóżka, czy uznałaś, że jeszcze za wcześnie?
        Wtedy poważnie mnie rozwścieczył. Nie czekając ani chwili złapałem go za szyję i rzuciłem nim o mój samochód. Potem podbiegłem do Caroline i przytuliłem delikatnie.
-W porządku? - spytałem i wytarłem jej łzę. Dziewczyna pokiwała głową. Po chwili Tyler znowu naskoczył na mnie. Uderzyłem o drzewo. Potem zobaczyłem jak Tyler naskoczył na Caroline. Upadła na ziemię, a ten na nią. Chciał jej coś zrobić, ale wampirzyca się broniła. Wtedy wiedziałem, że to musi być koniec. Podniosłem się i podbiegłem do nich. Po sekundzie wszystko się skończyło. Tyler leżał martwy obok zapłakanej Caroline, a ja trzymałem w ręku jego serce.  
        Moja ukochana zaczęła się trząść. Wtedy byłem pewien, że mi tego nie wybaczy. Zerknęła na niego i rozpłakała się jeszcze bardziej. Chwiejnie wstała, minęła mnie i uciekła.  
       Wkurzony wydarłem się na całe gardło i rzuciłem sercem i ścianę mojej willi. Byłem strasznie zły na siebie. Najgorsze było uczucie, że ją straciłem. Chciałem tylko ją obronić, lecz znowu wyszło nie tak jak chciałem.  
         Po chwili poczułem, że łzy zbierają mi się do oczu. Zacisnąłem zęby, lecz i tak jedna łza spłynęła mi po policzku. Wróciłem do domu i zatrzasnąłem drzwi.


Caroline:

           Nie mogłam uwierzyć, że Tyler nie żyje. Nie docierało to do mnie. Wiedziałam, że mnie skrzywdził, ale był moim przyjacielem. Najgorsze było to, że to Klaus go zabił. Czułam coś do niego, ale on to wszystko zniszczył. 
           Po części byłam mu też wdzięczna, że mnie obronił. W końcu Tyler mógł mi zrobić krzywdę, ale nie zasługiwał na śmierć.  
         Zapłakana weszłam do domu. Skierowałam się do salonu. Moja mama oglądała telewizor i piła herbatę. Kiedy usłyszała moje szlochanie odwróciła się.
-Co się stało?!- spytała wystraszona. Usiadłam obok i wtuliłam się w nią.
-Mamo.. Tyler nie żyje! - wykrzyczałam – Klaus go zabił! - dodałam i rozpłakałam się na dobre. Mama przytuliła mnie bardziej.
-Dlaczego go zabił?-spytała zmartwiona.
-Bronił mnie – wyszeptałam ocierając łzy.
-Och, skarbie. Wszystko będzie dobrze.
-Wiem, mamo – odparłam cicho i dodałam – ale to boli.
Potem mama zaprowadziła mnie do pokoju, a po chwili przyniosła mi worek z krwią.
-Odpocznij – powiedziała zasmucona.
-Mamo, musisz to wszystko załatwić. Powiedz wszystkim, że Tyler wyjechał, dobrze? - rzekłam i zaczęłam pić krew. Mama pokiwała głową i wyszła.
         Już nie płakałam, ale nadal byłam załamana. Siedziałam na łóżku i rozmyślałam o tej całej sytuacji. Miałam nadzieję, że Klaus pochowa ciało Tyler'a. Chociaż tyle może zrobić, pomyślałam.
         Kiedy już miałam iść spać poczułam jak telefon mi wibruje w kieszeni. Wyjęłam go i zobaczyłam, że jest już 4:18. Po sekundzie odczytałam sms-a. Był od Klaus'a.:

Kochana Caroline, wyjeżdżam do na jakiś czas do Włoch. Muszę załatwić parę spraw. Przepraszam za to co się dzisiaj stało. Do zobaczenia.

         Przeczytawszy sms-a rzuciłam telefon na biurko, położyłam się i przykryłam kołdrą. Nie chciałam aby Klaus wyjeżdżał. Pomimo tego co zrobił był mi bliski. Byłam pewna, że będzie mi go brakować przez ten czas, ale pewność, że wróci dodawała mi sił. Po chwili rozmyślania usnęłam.


          Obudziwszy się przetarłam rękoma oczy i zerknęłam na zegarek w telefonie. Była 11:37. Mojej mamy już nie było. Ociężale wstałam i powlokłam się do łazienki. Idąc zakręciło mi się lekko w głowie, lecz to olałam. Stanęłam w łazience przed lustrem i uśmiechnęłam blado do siebie. Już miałam iść pod prysznic, kiedy coś zaczęło mnie uwierać w okolicy nadgarstka. Podciągnęłam rękaw bluzy i zobaczyłam wielką ranę, a pośrodku dwa małe wgłębienia. Wtedy zdałam sobie sprawę, że Tyler mnie ugryzł.

___________________________________________________________________________

Jejku, nawet nie wiem jak mam was przeprosić! Ten rozdział jest okropny, serio! W ogóle mi się nie podoba. Jakoś dzisiaj nie miałam weny, ale musiałam coś napisać i dodać, bo obiecałam, że jak tylko skończy mi się szlaban to dodam 6 rozdział. (Nie przypuszczałam nawet, że tak szybko skończy mi się kara xd). 
Więc jeszcze raz przepraszam. Postaram się, aby 7 rozdział był ciekawszy. 
No nic, krytyka jak i komplementy mile widziane, za co z góry dziękuję :)
Miłego czytania, pozdrawiam .; *

13 komentarzy:

  1. Nie masz za co przepraszać, rozdział jest świetny ;) Najważniejsze, że dużo się dzieje i mnie zaskakujesz. Podoba mi się fakt, że mimo zabicia Tylera, Caroline nie znienawidziła Klausa no i ten drugi pocałunek był na serio słodki ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, cieszę się, że Ci się podoba, ale nie wiem czemu mnie się nie podoba xd.
      Ale mimo wszystko Dziękuję < 3

      Usuń
  2. Jaki beznadziejny ?! Co ty wygadujesz ?! :D Opamiętaj się ! :D Rozdział świetny i wciągający, dużo akcji i w ogóle . Zgadzam się z przedmówczynią, ten drugi pocałunek był po prostu przeuroczy . *-* No i ta końcówka .. Caroline została ugryziona przez wilkołaka a Klaus właśnie wyjechał więc z lekarstwa nici . Oj dzieje się . ;) Czekam z niecierpliwością na nn . Pozdrawiam . ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja nie mogę boski rozdział. I zgadzam się ten drugi pocałunek był po prostu ah epicki :D I nie pisz,że okropny bo dam Ci wirtualnego kopniaka. :) Rozdział B O S K I !!!! :D Pozdrawiam i zapraszam serdecznie do mnie :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej , dzięki :)
      Mi się na serio nie podoba xd .

      Usuń
  4. Tak teraz na to spojrzałam i chciałam przeprosić, że tak bez emocji opisałam śmierć Tyler'a. Wybaczcie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo fajny, nie pleć głupot. Dobrze, że Tyler nie będzie już przeszkadzał Klausowi i Caroline. Ale jak Nik mógł teraz wyjechać, teraz kiedy Caroline będzie go potrzebowała? Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Może to i dobrze, że Tyler nie żyje..choć w sumie pewnie pojawi się ktoś jeszcze kto będzie chciał przeszkodzić Klaroline .Ale to zobaczymy później.. Caroline ugryziona ?! Oo matko! Pewnie będzie jakaś fajna akcja z przyjazdem Klausa, który może ją uzdrowić. No chyba, że wymyślisz coś ;D jesteś genialna ;) powiadom mnie kiedy pojawi się NN ! :) pozdrawiam serdecznie :*

    Zapraszam do mnie na forbidden-looove.blogspot.com oraz na save-the-our-love.blogspot.com gdzie pojawił się prolog a jedną z postaci głównych jest Ian<3 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny!!! Nie wolno ci nawet mówić, że jest okropny, bo jest super. Dobrze, że Tyler umarł, ale teraz Caroline będzie zła na Klausa. No nic czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega^^ jaki niby okropny?! świetny :D lubiłam Tyler'a ale w sumie cieszę się że umarł bo w końcu nie będzię się wtrącał :>>

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć, serdecznie zapraszam na pierwszy rozdział na nowym blogu :)
    http://save-the-our-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. witam u mnie pojawił się nn serdecznie zapraszam i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń