wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 2


Damon:


Otworzyłem oczy i ujrzałem Elenę. Piękną jak zawsze. Uśmiechnąłem się mimowolnie i przejechałem opuszkami palców po jej policzku. Spała jak zabita. I, co najważniejsze, była juz wampirem. Chciałem wpić się w jej usta, ale tak słodko spała. Nagle usłyszałem, że drzwi się otwierają. Po chwili w mojej sypialni znalazł się Stefan. Na moje nieszczęście. Nie zdążyłem jeszcze posprzątać po wczorajszej wieczerzy. W skrócie w pokoju leżały dwie martwe dziewczyny i jeden martwy chłopak. Plus parę worków po krwi.
Mój kochany braciszek wytrzeszczył oczy i podszedł do pierwszej dziewczyny i sprawdził jej puls.
-Nie żyje - powiedziałem ponuro.
-Coś ty narobił Damon?! - szepnął Stefan.
-Nic takiego. Nie było ciebie, więc musiałem pomóc Elenie dokończyć przemianę. Tyle.
-Przecież dobrze wiesz, że się załamie, gdy to zobaczy. Wiesz, że nie była w pewni świadoma, gdy to robiła. Władała nią rządza krwi. Jak mogłeś być tak głupi? - wykrzyczał brat i złapał martwą blondynkę za ręce i wyniósł z pokoju.
Przekręciłem oczami i pocałowałem delikatnie Elenę w policzek. Musiałem oczywiście wstać i pomóc Stefanowi to posprzątać. Byłem trochę zły na siebie, ale starałem się nie przejmować tym uczuciem. Wyniosłem brunetkę na dwór i wrzuciłem do dziury, tam gdzie leżała już blondynka. Potem razem ze Stefanem wróciłem do sypialni. Elena już niestety nie spała. Wpatrywała się tylko w zwłoki chłopaka i zobaczyłem, ze łza zaczęła spływać jej po poliku. Po chwili zaczęła odsuwać się na drugi koniec łóżka, aby być jak najdalej zwłok, które leżały koło łóżka. Potem zaczęła płakać. Strasznie płakać. Nie mogła się uspokoić. Stefan podbiegł do niej i przytulił ją mocno.
Potem oczywiście spojrzał na mnie wrogo. Elena szlochając popatrzyła się na mnie. Oczy miała pełne smutku i żalu.
-Eleno, nic się nie...
-Odejdź stąd! - wykrzyczała przez łzy - to twoja wina! Zabiłam tych niewinnych ludzi!
-Nie panikuj! Musiałaś się pożywić prosto z żyły..
-Wolałabym już umrzeć! Nie wierzę, że ci zaufałam, Damon - powiedziała nadal szlochając.
-Damon, wyjdź stąd narazie. - powiedział Stefan i pogłaskał Elenę po głowie.
Wychodząć trzasnąłem drzwiami i wybiegłem z domu w wampirzym tępie.

Stefan:
Miałem ochotę zabić Damona. Elena cierpiała i to właśnie przez niego. Żałowałem, że to nie ja pomogłem jej przejść przemianę. Wiedziałem też, że teraz nie szybko otrząśnię się po tym wszystkim. Miałem też nadzieję, że szybko nie wybaczy Damon’owi. Wiedziałem , ze go kocha, ale byłem też pewien, że i mnie nadal kocha. Pocałowałem ją w czoło i szepnąłem:
-Wszystko się ułoży.
-Nic się nie ułoży, Stefan. Ja nie chcę taka być! Nie chcę zabijać! - wykrzyczała i popłakała się jeszcze bardziej. Chciałem jej pomóc, ale nie do końca wiedziałem jak. Byłem tylko pewien, że muszę z nią teraz być.
Po chwili złapałem ją za podbródek, tak aby patrzyła na mnie.
-Posłuchaj, nie pozwolę, abyś cierpiała. Nie będziesz zabijać, słyszysz? Poradzimy sobie z tym. - powiedziałem, po czym złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek. Potem wytarłem jej łzę i jeszcze raz pocałowałem. Tym razem odwzajemniła pocałunek, wpijając się w moje usta. Całowaliśmy się przez chwilę, kiedy przypomniałem sobie bardzo ważną rzecz.
-Klaus - szepnąłem, tym samym przerywając pocałunki - zabije nas, jeżeli się dowie, że jesteś wampirem. Nie będzie już mół tworzyć mieszańców.
Elena spojrzała na mnie smutno i pogłaskała mnie po policzku.
-Nie, jeżeli dowie się, że to przez jego siostrę.- odparła wampirzyca.
-Nie możemy ryzykować. Wyjedziemy już dziś. - zdecydowałem.
-A co z Jeremy’m, z Bonnie, Caroline? Nie możemy ich zostawić!
-Eleno, teraz jesteś najważniejsza, zrozum. Poradzą sobie. Chodź, musimy się spakować. Wyjedziemy za godzinę.
Po chwili jechaliśmy już do domu Eleny. W między czasie wysłałem do wszystkich wiadomość, aby w natychmiastowym tępie przyjechali do domu Eleny. Po chwili już tam byliśmy. Weszliśmy do środka. Czekali juz tam Caroline, Bonnie, Matt, Jeremy i.. Damon. Caroline i Bonnie podbiegły do nowej wampirzycy i przytuliły ją.
-Przejdę do sedna - zacząłem - Elena musi uciekać. Klaus zabije ją, jak sie dowie, ze jest wampirem. Wyjadę z nią już dziś. Na jakiś czas.
-Ale dokąd?-spytała Bonnie.
-Jak najdalej stąd oczywiście. Pamiętajcie, nie wiecie gdzie jesteśmy. Inaczej Klaus znajdzie nas i zabije. - powiedziałem - Eleno idź się spakuj. Caroline pomóż jej.
Dziewczyny poszły na górę, a ja podszedłem do Damona:
-Zaopiekuj się tu wszystkimi bracie.- poprosiłem łapiąc go za ramie.
-Nie ma sprawy - fuknął i strzepał moją rękę z ramienia. Wiedziałem, że jest zły, że to ja jadę z Eleną, a nie on.Ale w sumie to był mój pomysł. Moim cele było jedynie trzymanie Eleny z dala od hybrydy i opowiekowanie się nią. Kochałem ją najbardziej na świecie, dlatego nie mogłem pozwolić, aby stała jej się jakaś krzywda.
  Piętnaście minut później siedzieliśmy już w samochodzie i wyjeżdżaliśmy z Mystic Falls. 




------------------------------------------------Wiem, jakieś takie mdławe, ale wymyślałam coś na szybko : ). Proszę o komentarze xx.

3 komentarze:

  1. Świetny blog, bardzo mi się podoba Twój styl pisania. Zaciekawiłaś mnie i na pewno będę tu często zaglądać. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje , jesteś wspaniała ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń