niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 1.

Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Czułam straszny bół. Jakby wielka góla rozsadzała mi gardło. Bałam się otworzyć oczy. Miałam tylko nadzieję, że gdy to zrobię ujrzę Damon’a. Że będzie koło mnie i mi pomoże. Tylko tyle chciałam. W końcu zebrałam się na odwagę i otworzyłam oczy. Patrzyłam w sufit i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że jestem w szpitalu i leżę. Na moje nieszczęście nie było przy mnie Damona.
Nie wiedziałam, co mam robić. Rozejrzałam się tylko pare razy dookoła i wydałam z siebie ciche słowo:
-Damon? - zapytałam jakby do siebie. Nikt mi nie odpowiedział. Ciężko podniosłam się i zeszłam ze szpitalnego łóżka. Zakręciło mi się w głowie, więc oparłam się o łóżko. Po chwili jakoś doszłam do drzwi. Otworzyłam je i wyszłam na korytarz. Szłam prosto przed siebie czując jak mój ból głowy nasila się. W pewnym momencie stanęłam jak wryta. Poczułam coś. A to coś jakby mnie ciągnęło do siebie. To był zapach. Zapach, który dobrze znałam. To była krew. Nie wiedziałam, co mnie do niej ciągnie. I wtedyprzypomniał mi się wypadek. I zdałam sobię sprawę, że przechodzę przemianę. Wytrzeszczyłam szeroko oczy i złapałam się za głowę. Wiedziałam , że już tego nie cofnę. Ale nie chciałam być wampirem.
Szłam cały czas mimowolnie za zapachem, aż w końcu ujżałam młodą dziewczynę, która trzyłama przyłożony papier do nadgarstka. Siedziała na poczekalni przed jakimś gabinetem. Papier był cały we krwi. Przłknęłam głośno śline i już miałam się odwrócić, ale nie mogłam. Zaczęłam zmierzać ku dziewczynie. Gdy już znalazłam się koło niej spojrzała na mnie smutno i zobaczyłam, że płacze.
-Co ci się stało? - spytałam i poczułam jeszcze bardziej jej krew. Nie wiem jak udało mi się wtedy od razu jej nie zaatakować. Pragnęłam krwi w tamtym momencie bardziej niż Damon’a. Myślałam, że jak się nie nasyce to zwariuję.
-Chłopak uderzył we mnie szklaną butelką. - odparła smutno.
-I się skaleczyłaś?
-Tak. Ale najgorsze jest to, że mnie uderzył. A tak go kochałam - powiedziała i rozpłakała się. Upuściła papierek i teraz dokładnie widziałam jej ranę. Miała lekko rozciętą żyłę, z której sączyła się krew. Obnażyłam zęby i poczułam jak moje kły się wydłużają. Krople krwi zaczęły kapać na podłogę. Idealnie słyszałam jak uderzają o ziemię. Usiadłam obok dziewczyny i złapałam ją za rękę. Wpatrywałam się w krew z rozdziawioną buzią i już miałam zacząć pić, kiedy ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął go góry. Był to Damon. Stałam teraz naprzeciwko niego i dotykałam językiem swoje długie ostre kły. Kiedy dotarło całkowicie do mnie, że to naprawde on, zamknęłam buzię.
-Nie tutaj, Eleno. - powiedział Damon i spoważniał. Potem podszedł do dziewczyny , spojrzał jej w oczy i powiedział bardzo przekonującym tonem:
-Zapomnij o tym. To się nigdy nie wydarzyło. - dziewczya pokiwała głowo i podniosła papier. Damon złapał mnie za rękę i wyszliśmy ze szpitala.
Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi przytuliłam Damona z całych sił i rzekłam
- Jesteś tu. Naprawdę tu jesteś!-wykrzyczałam.
-Jestem, Eleno. A teraz czas dokończyć przemianę. Na co masz ochotę?-spytał i uśmiechnął się zawadiacko.



-------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zachęcam do czytania :)

1 komentarz:

  1. Mmmm! Lubię to! :D
    Mimo iż nie przepadam z VD spodobało mi się to opo ;p
    no dobra.. jest ZAJEBISTE! :D
    Czekam szybko na nexta x

    OdpowiedzUsuń