Spoglądałam na Kola z przerażeniem.
Myślałam, że zaraz umrę, że Elena Gilbert, moja przyjaciółka,
zabije mnie. Wampirzyca podniosła się i szybko zniknęła w domu.
Znowu zerknęłam na Kola, ten szybo wyjął w mojej klatki
piersiowej drewno i rzucił za siebie. Poczułam ulgę. W jego oczach
można było dostrzec troskę i zmartwienie. Czułam się
zdezorientowana, lecz jednocześnie szczęśliwa, że Pierwotny mnie
uratował.
-Wszystko w porządku, Caroline? Jak
się czujesz?-spytał niemal bezgłośnie i dotknął dłonią mojego
policzka. Chciałam odpowiedzieć, lecz byłam po prostu w szoku. Nie
mogłam w to uwierzyć. Otworzyłam usta, lecz w moim gardle jakby
urosła ogromna gula, która nie pozwalała mi wydusić ani słowa.
Po chwili poczułam, jak Kol mnie
podnosi, przymknęłam lekko oczy. Położył mnie na tylnym
siedzeniu mojego wozu i usiadł za kierownicą. Zamknęłam oczy,
odpłynęłam w sen.
Otwierając oczy poczułam, że leżę
na czymś miękkim. Szybko podniosłam zakrwawioną koszulkę i
zobaczyłam, że po ranie ani śladu. Leżałam na jakiejś brązowej
kanapie. Rozejrzałam się po pokoju, Kol stał tyłem do mnie i
spoglądał za okno. Pokój urządzony był bardzo nowocześnie,
wielki telewizor, meble z pięknego drewna, na których gdzieniegdzie
stały butelki z alkoholem, play station, laptop i wiele innych
rzeczy. Wiedziałam, że XXI wiek jest idealny dla Kola, doszłam do
wniosku, że woli bardziej luksusowe i unowocześnione życie.
-Kol?-odezwałam się słabym głosem i
oparłam się na łokciach. Pierwotny odwrócił się do mnie i
uśmiechnął przyjaźnie.
-Wszystko w porządku?-spytał
podchodząc co szafki i wyjmując z niej woreczek z krwią.
-Tak, już lepiej -odparłam, a chłopak
podał mi worek z krwią.-Ogromnie ci dziękuję. Uratowałeś mnie!
Gdyby nie ty, to.. -zatrzymałam się i odwróciłam wzrok, potem
zaczęłam sączyć krew.
Kol usiadł obok mnie.
-Nie masz się czym przejmować,
wszystko jest w porządku-uśmiechnął się. Miał tak piękne oczy,
że nie mogłam przestać się na nie patrzeć, były wręcz cudowne.
-Tak, poza jednym małym
szczegółem-uśmiechnęłam się złośliwie i po chwili znowu
posmutniałam-Nie wierzę, że moja najlepsza przyjaciółka chciała
mnie zabić!-krzyknęłam rzucając workiem o ziemię. Ko zrobił
zdezorientowaną minę.
-Poczekaj... To była Elena?-spytał
zdziwiony.
-Tak, Elena..-odparłam nadal
posmutniała, lecz trochę też wkurzona.-a czemu pytasz?
-Myślałem, że to Katerina-odparł
szerząc oczy.
-Nie, to Elena, ale wiele jej teraz do
Katherine nie brakuje-wycedziłam i zmieniłam pozycję na siedzącą,
tym samym przybliżając się do Kola.
-Ach tak, wyłączyła
człowieczeństwo-powiedział jakby do siebie, nie patrząc na mnie,
a ja powoli stałam z zamiarem powrotu do domu. Byłam strasznie
zmęczona, pragnęłam tylko rzucić się na własne łóżko.
Nagle poczułam, jak Pierwotny łapie
mnie za rękę. Spojrzałam na niego.
-Caroline, mogę cię o coś
zapytać?-odezwał się spokojnym głosem, a ja znowu usiadłam.
-Pewnie, pytaj-odrzekłam pewnie. Byłam
ciekawa, o co chce zapytać, lecz wahał się na początku.
-Co łączyło cię z Klausem?-spytał
po chwili niepewnym głosem. Poczułam jak fala sprzecznych emocji
uderza we mnie, jak przypominają mi się wszystkie pocałunki, każdy
dotyk, każdy szept. Nie wiem jaką miałam wtedy minę, zapewne
zdezorientowaną.
-Każde wspomnienie o nim, to czysty
ból-odparłam półgłosem, po czym ciągnęłam dalej-Myślałam,
że był we mnie zakochany, lecz kiedy ja zaczęłam coś do niego
czuć, on z obawy przed emocjami wyjechał zostawiając wszystko, co
nas łączyło.
Kola musiało to poruszyć
tak jak i mnie, gdyż spuścił wzrok. Ciężko mi było o tym mówić,
to właśnie coś, czego się obawiałam. Po chwili otrząsnęłam
się i blado uśmiechnęłam.
-No, cała historia, nic
ciekawego.-rzuciłam udając wesołą i wstałam. Kol podążył za
mną.
-Caroline, jest mi wstyd za
mojego brata.. Gdybym tylko mógł coś zrobić, abyś lepiej się
poczuła, to..-zaczął, lecz mu przerwałam.
-Kol, naprawdę jestem ci
wdzięczna za pomoc, to wiele dla mnie znaczy, przysięgam-to
wszystko było jak jakiś nonsens-ale jeśli chcesz, abym czuła się
lepiej, to trzymaj się ode mnie z daleka. Mam dość pierwotnych i
tego wszystkiego. Nie musisz mnie ratować przed każdą sytuacją
zagrażającą memu życiu. Jeżeli będę miała umrzeć to i tak
się to stanie. Do zobaczenia, Kol-dokończyłam i wyszłam z pokoju,
zostawiając mężczyznę ze zdziwioną i jednocześnie smutną miną.
Rozejrzałam się po
korytarzu, to był hotel. Szybko stamtąd wyszłam i skierowałam się
do mojego auta, które stało na parkingu nieopodal hotelu.
Kiedy wsiadłam do auta
usłyszałam krótki, głośny dźwięk. To był mój telefon,
dostałam esemesa. Szybko odczytałam wiadomość. Była od Damona.
Caroline przyjedź do nas
jak najszybciej.
Pomyślałam, że to musi
być coś ważnego, więc ruszyłam szybko w stronę ich domu. Nie
martwiłam się, sądziłam, że już chyba nie może przytrafić mi
się nic gorszego, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach.
Zajechawszy pod dom braci
ruszyłam beznamiętnie i z miną bez wyrazu w kierunku drzwi. Po
chwili znalazłam się już w salonie. Zorientowałam się, że
przeszkodziłam braciom w rozmowie, lecz nie przejęli się tym,
tylko przeszli do sedna.
-O, hej Car. Dobrze, że
jesteś-odezwał się Stefan, na co skinęłam mu ręką.
-Musisz nam
pomóc.-powiedział Damon podchodząc wraz z bratem do mnie.
-W czym?-spytałam z
westchnieniem.
-Musimy pojechać po Elenę.
Chcemy wymusić na niej, aby coś poczuła-odparł Stefan z troską w
głosie. Było mi go szkoda, wiedziałam, że strasznie przeżywa to
wszystko.
-Ale co masz na
myśli?-pytałam dalej.
-Jeżeli prośby i błagania
nie robią na niej wrażenia, spróbujemy innej metody. Tyle, że ta
będzie bolała.-odrzekł Damon, lecz o dziwo nie zobaczyłam na jego
twarzy uśmieszku. Wiedziałam już wtedy, że chcą ją torturować.
Aby bólem wymusić na niej jakieś uczucia. Cóż, nie podobał mi
się ten pomysł, w końcu Elena nadal była moją przyjaciółką,
lecz wiedziałam, że nie ma innego sposobu.
-Nie możecie załatwić
tego sami? Nie mam zamiaru oglądać tej zołzy, nie dawno prawie
mnie zabiła, nawiasem mówiąc-wyrzekłam z pełnym złości,
jadowitym uśmieszkiem.
-Słuchaj, Caroline. Wiem,
że boisz się o siebie, my także nie jesteśmy jeszcze pewni,
do czego zdolna jest bez uczuć. Lecz mimo to, to nadal nasza Elena.
Ona tam jest, musimy po prostu pomóc jej się odnaleźć. Proszę,
Car-powiedział Stefan z politowaniem. Skinęłam głową po namyśle
i westchnęłam zrezygnowana.
Po ustaleniu planu
ruszyliśmy do domu Gilbertów. Bałam się-Elena była silna, piła
w końcu ludzką krew. Miałam tylko nadzieję, że nasz plan się
powiedzie i Elena prędzej czy później odzyska swoje
człowieczeństwo, które pod napływem emocji uciszyła.
Stefan i Damon zostali w samochodzie za
domem tak, aby nie rzucać się w oczy. Ja zakradłam się jak
najszybciej, aby być niezauważoną i weszłam powoli i cicho do
domu. Drzwi nadal leżały na ziemi po naszej bójce. Po chwili
odezwałam się pewnie.
-Elena! To ja, Caroline!-krzyczałam na
cały dom, wyraźnie akcentując słowa-pewnie jesteś wściekła, że
ci uciekłam!
-Caroline..-usłyszałam czyiś
niewyraźny głos. Po chwili dotarło do mnie, że to Jeremy. Z
wampirzą szybkością udałam się do miejsca, z którego dochodził
głos. Leżał w salonie koło sofy. Miał rozerwane gardło i ciężko
oddychał.
-Jeremy!-krzyknęłam i uklękłam obok
niego. Szybko nadgryzłam sobie nadgarstek i przyłożyłam mu do
ust. Po upiciu kilku łyków oderwał się, a ja przytrzymywałam mu
dłonią głowę. Jego oddech się uspokoił.
-Co się tu stało?!-spytałam
zszokowana i coraz bardziej zdezorientowana.
-On zabrał Elenę..-wyszeptał bez sił
w głosie.
-Kto?!
-Klaus.
_______________________________________________________________________
Cześć wszystkim! A więc miałam napływ weny, więc jest oto 12 rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i mogę powiedzieć, że już w następnym rozdziale pojawi się w końcu Klaus :) Cieszę się, że nadal czytacie moje opowiadanie, kocham Was jesteście wspaniali <3
A, mam jeszcze prośbę. Proszę powiadamiajcie mnie w komentarzach, jeżeli pojawi się u Was nowy rozdział. :) Będę wdzięczna : *
Miłego czytania, pozdrawiam *.*